The End, sequelu nie przewidziano. O 23.59 w niedzielę ostatni widzowie wyjdą z „Obcego: Romulusa”, obsługa zgasi światło i tak symbolicznie – wraz z wybiciem północy – Multikino na Ursynowie zostanie zamknięte. Na zawsze. Trochę szkoda, bo wspomnień tu tyle, że starczyłoby na cały sezon „Cudownych lat”.

Zaczęło się „Mrocznym Widmem” i może to od początku był zły omen? Nowe „Gwiezdne Wojny” były pierwszym filmem wyświetlonym w ursynowskim Multikinie w październiku 1999 roku. Siedem lat później zrobiłem zdjęcie, które widzicie w tytule dzisiejszego artykułu. Neony, światła miasta, Mulitkino, Sphinx i Starlight Cafe. Wydawało się – kompletny zestaw rozrywkowy w centrum wielkiego osiedla. I tak to zresztą działało. Najpierw do kina. Litrowa średnia cola, nachosy z sosem serowym, wielki ekran i perfekcyjny dźwięk w dwunastu salach. Toż to była rewolucja – kiedy Multikino zaczynało działalność, poziom rozrywki kinowej wyznaczała wyremontowana „Femina” z jej czterema salami. A tu – Ameryka! I jeszcze największy w okolicy piętrowy parking na tyłach.

Wnętrze Starlight Cafe już w wersji zmniejszonej o Sphinksa. Fot. Facebook Starlight
Dwa poziomy Starlight. 2011, fot. FB Starlight Cafe

A po seansie do Starlight Cafe. Też po amerykańsku. Długi bar, sofy, antresola. W menu burgery, quesadille, lokal czynny w weekendy do drugiej w nocy. Wielkomiejski styl na osiedlu. Jako całkiem młody człowiek wcale nie czułem wtedy potrzeby jeżdżenia gdzieś do centrum – centrum było przecież tu, na wyciągnięcie ręki. Do czasu. Stawiam śmiałą tezę, że to właśnie zamknięcie Starlight w czerwcu 2019 wyznacza początek upadku tego kompleksu rozrywkowego. Już nie było gdzie iść po kinie, a jak nie ma gdzie iść, to jednak idzie się do centrum.

Wnętrze Starlight Cafe. Trzecie Tyskie za pół ceny! Fot. Facebook Starlight Cafe
Wieczór w Starlight. 2016, źródło: FB Starlight Cafe

Sytuacji nie ratowało raczej San Marzano z jego pseudo-włoską stylizacją ani działający przez jakiś czas Grek ani późniejszy bar z sziszą. To już wszystko nie to. Samo kino też jakby odpuściło. Zlikwidowano działający w nim bar z alkoholem, potem zamknięto kasy biletowe. Styl łazienek do końca przekonywał nas, że wciąż są pstrokate lata dziewięćdziesiąte.

Multikino. Łazienka z klasycznym wystrojem z końca lat '90. Objąć ochroną konserwatorską! Fot. Maciej Mazur
Łazienka. 1999-2024. Fot. Maciej Mazur

No a potem przyszła pandemia. Klops. Wszystko zamknięto. W marcu 2020 kino opustoszało. Na fasadzie „Gang zwierzaków” oraz „Turu” daremnie czekały na widzów. Ci – zamknięci w domach – odkryli, że na Netfliksie też są całkiem niezłe filmy i to za cały miesiąc w cenie jednego małego popcornu z Multikina. A nie, sorki. Małego nigdy tu nie sprzedawali. Chodziło mi o średni.

Pusto i głucho. Multikino zamknęła zaraza. Fot. Maciej Mazur
Zaraza zamyka kino. Marzec 2020, fot. Maciej Mazur

Ciąg dalszy znacie. Po pandemii nigdy mi się nie zdarzyło, abym w Multikinie film oglądał w pełnej sali. Raczej zawsze można było dowolnie wybierać miejsca. A skoro tak jest, to znaczy, że jest źle. Co więc mieli robić właściciele – serdecznie podziękowali, wyświetlają ostatnie filmy i gaszą cyfrowy projektor. Ostatni jest „Obcy”, ale minutę przed nim w innej sali kończy się „Władca Pierścieni – Powrót Króla”. Skoro więc „Mroczne Widmo” uznaliśmy za zły omen, to może tolkienowski happy end będzie jednak dobrym prognostykiem? Nie. W książce elfy ostatecznie opuszczają Śródziemie. Doskonale wiedzą, że ich czas już tu się skończył.

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

2 KOMENTARZE

  1. Tak się złożyło, że miałam przyjemność tłumaczyć przemówienie gościa honorowego podczas uroczystości otwarcia Multikina, a było to w roku chyba 1999 ? Był burmistrz i oczywiście polska szefowa firmy Multikino. Jak na owe czasy otwarcie tego kina było prawdziwym przełomem na Ursynowie – nareszcie zawitał do nas wielki świat! Kto brnął z wózkiem przez wertepy, jakie były w tym miejscu w późnych latach 80-tych, żeby ominąć budowę metra i dotrzeć na pocztę na Szolc-Rogozinskiego, wie o czym ja mówię. Pozdrawiam Panią Aldonę !

  2. Pierwszy raz byłem w Multikinie w 1999, (z jeszcze wtedy narzeczoną a obecną żoną) na filmie „Trzynasty wojownik” z Antonio Banderasem. Nie mieszkałem wtedy na Ursynowie. Dojechaliśmy z Bemowa. Na Ursynowie mieszkam od 2012 roku i nie spodziewałem się, że pieniądze od dewelopera mają większą wartość dla władz Ursynowa, niż jedyne w dzielnicy kino i cały kompleks z restauracjami. Szkoda.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?