Chociaż tak dziś jak i w 1995 stacja Kabaty jest nominalnie pierwszą stacją pierwszej linii metra, to jednak wtedy była raczej stacją ostatnią. Wystarczyło wyjść z podziemi i się rozejrzeć. Dzikie pola, zagajniki, żadnej normalnej ulicy i gdzieś na horyzoncie majaczyły budowane bloki. To jeszcze Warszawa? A i owszem. Kabaty.
Na północy jeszcze była jakaś cywilizacja. Na zdjęciu powyżej widać pas przeoranej ziemi. To nie granica białoruska, to droga techniczna budowy metra, która za cztery lata zmieni się w Aleję KEN. Na horyzoncie mamy drzewa Alei Kasztanowej i budynek centrali telefonicznej Przy Bażantarni.
A to widok w drugą stronę. Za wyjściem z metra kiedyś powstanie ulica Wąwozowa, a za widocznym dalej drugim wyjściem – supermarket HIT, czyli dzisiejsze Tesco. Ale to dopiero w 1999 roku, na razie pierwszych podróżnych metra witają puste przestrzenie aż pod Las Kabacki. A gdzie są jakieś bloki? Tu.
Za krzakami, na których dziś stoją domy przy Wańkowicza, mamy Kabaty z wielkiej płyty, czyli pierwsze przyczółki cywilizacji. Ten różowy blok stoi po południowej stronie Wąwozowej, szare po północnej. Chodźmy bliżej, tylko uważajcie gdzie stawiacie nogi, bo w tych krzakach można skręcić kostkę.
To jest właśnie obrazek z najstarszej części osiedla Kabaty, czyli domów między Bronikowskiego, Dembego i Rosoła. Tak miały wyglądać całe Kabaty i Moczydło według projektów z połowy lat osiemdziesiątych. Zabudowę wielkopłytową zatrzymało zamknięcie Fabryki Domów (czyli zakładu produkującego wielkie płyty) i coraz silniejsza konkurencja ze strony spółdzielni stawiających od drugiej strony Kabat swoje pierwsze osiedla „apartamentowców”. Widać je na kolejnym zdjęciu.
Chłopaki strzelają z łuku na dzikich preriach Przy Bażantarni. Patrzymy właśnie na skrzyżowanie z przyszłą Aleją KEN i na park, który kiedyś powstanie za ulicą. Na razie w oddali widzimy tylko pierwsze zabudowane kwartały Moczydła i Kabat. Wracamy? Możemy autobusem.
Do centrum zabierze nas na przykład 508. Właśnie zawrócił na tymczasowej pętli na osiedlowym parkingu z trylinki przy Rosoła i podjechał na przystanek. Ale autobusy są już passe, przecież właśnie uruchomili metro. No to na stację.
Dochodzi 14.30. Na stacji metra jedna osoba. Na razie działa tylko jedno wyjście, drugie jest wykańczane. W tym działającym znajdziemy otwarty kiosk Kolportera, więc nawet kupimy bilet.
Wsiądziemy w metro składające się z trzech rosyjskich wagonów i tym pociągiem podmiejskim pojedziemy do centrum. Czyli oczywiście do Politechniki, bo na stację Centrum zabiorą nas dopiero za trzy lata. Na dziś wystarczy wrażeń, ale to tylko przedsmak. O Kabatach jeszcze będzie niejeden raz, bo historii do opowiedzenia i zdjęć do pokazania mam sporo.
Więcej zdjęć znajdziecie w Galerii 1995.
To były piękne czasy, wsiadaliśmy z ekipą podwórkową na stacji imielin, wysiadaliśmy na kabatach, po drodze do lasu (na polu) wykopywało się siatkę ziemniaków i już o prowiant na ognisko w Powsinie nie trzeba było się martwić.
Czyli… Kradliście ziemniaki ?
Bardzo klimatycznie napisany tekst. Zdjęcia jednak są cholernie słabe i kompletnie nie oddające klimatu tamtego czasu, który był o wiele bardziej kolorowy i mniej „roboczy” niż się dziś wydaje;) Ale dobrze, że w ogóle jakieś są !