Jak sobota, to tylko Lidla – ale jak niedziela, to tylko w MarcPolu. O ile oczywiście mamy znów 2007 rok. Zdjęcie tytułowe to MarcPol przy Bacewiczówny uchwycony u szczytu potęgi sieci, która swego czasu w Warszawie deklasowała Biedrę, Lidla i całą zachodnią konkurencję handlową.
To było coś. Trochę jak imperium Habsburgów, nad którym słońce nigdy nie zachodzi. Gdzie nie staniesz – w zasięgu wzroku lub krótkiego spaceru znajdziesz MarcPol. Na Bacewiczówny, na ZWM, na Wiolinowej, na Dereniowej, na Braci Wagów… Pierwszy z nich otwarto jesienią 1990 roku na Dereniowej właśnie, gdzie zajął pawilon po Igloopolu. Zajrzyjmy do prasy z epoki.
Jak zauważa „Życie”, MarcPol znany był ze sklepów odzieżowych. Szczerze mówiąc – pamięć mnie tu zawodzi, ale Google karze szukać korzeni firmy w sklepie na Marszałkowskiej. Otwarto go w upadającym PRL i był konkurencją dla dewizowego Peweksu i Baltony. W nowej rzeczywistości MarcPol wystawił wielki hangar przed Pałacem Kultury – bliźniaka słynnego KDT, które swoją działalność zakończyło z hukiem wybijanych szyb i sykiem gaśnic odpalanych w kierunku armii ochroniarzy. Ale to w centrum, a my mieliśmy mówić o Ursynowie. Przenosimy się więc na Dereniową, przed pierwszy sklep sieci.
Gofry to raczej z budki obok, natomiast sam sklep mamy w tle, jeszcze w barwach patriotycznych, biało-czerwonych. Patriotyzm wpisany był zresztą w credo firmy, które brzmiało: Popieraj Swoje! Interes doskonale się kręcił, firma otwierała kolejne sklepy. Pochłonęła PekPol i delikatesy Robert. I nikt nie spodziewał się, że wkrótce słońce nad tym imperium jednak zajdzie i zapadnie mrok. Co najmniej taki jak na ulicy ZWM, której panoramę przecina nam – oczywiście MarcPol. W 2010 roku.
Za symboliczny początek końca można uznać wyburzenie hali na Placu Defilad. To był 2009 rok. Potem już sprawy zaczęły iść coraz gorzej. Pętla długów, wierzyciele, żądanie spłaty. W 2007 roku najmniejszy z ursynowskich sklepów – na Koncertowej – jeszcze całkiem prężnie działał.
W 2013 roku ogłosił ostatnią promocję świąteczną, po czym został zamknięty. Co gorsza, pech z firmy spłynął też na sam lokal. Od blisko dziesięciu już lat pawilon jest zamknięty na głucho. Ech, łezka mi się zakręciła w oku. Pamiętam, jak w czasach, gdy rządziły tu Konsumy, wpadaliśmy po szkole na oranżadę i cukier waniliowy z torebki. Znów wpadłem w dygresję, a miało być o MarcPolu.
W połowie 2016 roku firma ogłosiła upadłość. Sklep przy Dereniowej zamknięto jako przedostatnią placówkę całej sieci, ostatni był ten przy Marszałkowskiej. Koło handlowej historii się zamknęło. W opuszczonych pawilonach rozgościły się inne sieci. W niedzielę już nie pójdziecie do MarcPolu, zreszta nigdzie nie pójdziecie, bo w niedzielę przecież nie wolno.
Jeżeli podobała wam się ta krótka gawęda i macie ochotę na więcej, to serdecznie zapraszam do sklepu z książkami po moje dziełko „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. W sklepie mojego wydawcy dostaniecie go jak w promocji z gazetki MarcPolu – z dedykacją, autografem i bonusem w postaci albumu o Ursynowie sprzed 10 lat.
Przejdź do sklepu
Pamiętam jak potraktowano mnie w MarPolu na Bacewiczówny 8. Był to najgorszy sklep w Warszawie. Po tej sytuacji zrezygnowałem z robienia zakupów w MarcPol, poszedłem do konkurencji i tam jestem wreszcie szanowany. Po latach żałuję jednego a mianowicie tego że dawałem tej firmie zarobić pieniądze a ona tak mi się odwdzięczyła. Ci pracownicy powinni byli ponieść konsekwencje.