Wytężcie wzrok. To jest znany pewnie wam wszystkim Dąb Mieszko I. Ale coś tu nie gra… Tak jest! Ma liście. I nie ma betonowych sąsiadów. Bo jest rok 1993.
Dziś nasz Mieszko to potężny konar, tablica przypominająca o dumnej, 600-letniej historii drzewa oraz kilka smutnych podpartych gałęzi, na jednej z nich jeszcze wiosną być może zobaczycie zielone listki. A tu, na zdjęciu powyżej – proszę bardzo. Chłop jak dąb, dąb jak chłop. Bo i wokół wciąż nieco wiejsko. Zdjęcie pokazuje oczywiście ulicę Nowoursynowską w kierunku południowym. Po lewej stronie mamy Park Natoliński, po prawej – chaszcze, krzaki i klasyczny element wiejskiego krajobrazu, czyli słupy energetyczne. Teraz spójrzmy w prawo.
Bagienko i rozlewisko – może to właśnie było naturalne sąsiedztwo księcia lasu? W tle mamy powstające segmenty na rogu Rosoła i Przy Bażantarni. Samo bagno wkrótce zostanie osuszone, chaszcze wykarczowane i na tych grząskich posadach zbuduje się osiedle z domem Leszka Millera i widokiem na marniejący dąb. No nic, chodźmy kawałek dalej na północ.
Szlak drogi ekspresowej, czyli zejście ze skarpy wąwozem zaczynającym się przy stajni. W oddali mamy pola Wilanowa a po prawej stronie ogrodzone pole eksperymentalne SGGW. Byłem tam w 2007 i wyglądało tak:
Ale to jeszcze nic. Idąc kawałek dalej w stronę Przyczółkowej można się było natknąć na prawdziwie sielsko-wiejski krajobraz. Dziś już go nie ma, wybudowano tam nowe osiedla segmentów na północ od uliczki Pałacowej.
Zanim teren zryli budowniczowie obwodnicy, zanim wjechały tam ekipy stawiające wilanowskie miasteczko, wśród rozległych pól można było jeszcze przepłoszyć bażanty a nawet upolować taką fotografię:
Na koniec jeszcze raz nasz bohater tytułowy, dąb Mieszko I. Tym razem widok z południa na północ. Na zachodzie jeszcze bez zmian.
Nie znam tej historii więc dopytam. Co ma do tego wszystkiego Leszek Miller oprócz tego, że tam zamieszkał (jak rozumiem nie tylko on)?
Leszek Miller z dębem ma tyle wspólnego, że może go podziwiać z domu. Chodziło tylko o to, że całe to osiedle Dębina znane jest (było) właśnie z faktu zamieszkiwania tam premiera – o czym było głośno choćby wtedy, gdy na Ursynowie Millera odwiedził kanclerz Niemiec.