A po filmie chodziliśmy do Starlight. Lokal czynny do późnej nocy, firmowy Heineken, z narożnych stolików widok na Aleję KEN. Do pogryzania nachosy z chilli, o ile ktoś wcześniej tych nachosów nie nażarł się w samym kinie, zamawiając je oczywiście w zestawie z ciężkim serem. Dziś to już tylko jakiś film z młodości. Starlight zgasł już dawno, kino też wkrótce zamkną a budynek – pod kilof.
Bilety w kasach przy wejściu, potem prosto do baru. Cola w rozmiarze takim, że szok i przerażenie. Litrowa w kubku?! Drugi raz szok i przerażenie przeżywamy przy płaceniu. Cola jest, nachosy są, można iść. Nie udajemy kinomanów z Muranowa, tu jest Ursynów i komercyjny multipleks. Dotychczas szczytem marzeń była Femina z jej czterema salkami, a tu – wypas. Dwanaście sal, dolby, wielki ekran, wielki świat.
Ile za bilecik? W 1999? Chyba dwie dyszki, ale co tam. Warto zapłacić, tu filmy robią wrażenie nieco większe niż DVD wypożyczane w Beverly Hills. Wkurzają tylko trochę te reklamy. Dłuższe są chyba tylko na Polsacie! Ale spokojnie, szybko się nauczymy, że na film trzeba przyjść pół godziny po teoretycznym rozpoczęciu i akurat zdąża się na ostatni zwiastun oraz oczywiście obowiązkowe autopromo samego Multikina.
Po filmie – jak wiemy – do Starlight. Zanim podzielił się przestrzenią ze Sphinksem był to naprawdę ogromny lokal w świetnym amerykańskim stylu. Długi bar, loże, wysokie stołki, niezdrowe przekąski. W weekend czynne do drugiej w nocy. Drugiej w nocy! Na Ursynowie! Życie jak sen. Taki serial chyba był.
Starlight padł pierwszy. Pusta przestrzeń wypełniona kurzem i wspomnieniami straszy od prawie czterech lat. 1 czerwca 2019 jeszcze można było obejrzeć finał Ligi Mistrzów Liverpool vs Tottenham (2:0) a potem do szatni, ostatni gasi światło. Namalowani w kącie sali Blues Brothers zabrali instrumenty, ścienna Audrey Hepburn dopaliła ostatniego papierosa.
Po drodze po sąsiedzku wyrosła gastronomiczna konkurencja – najpierw Grek, potem kebab i szisza. Aż tu nagle przyszła pandemia i wszystko zamknięto. W marcu 2020 kino opustoszało. Hej, patrzcie, w domu też są filmy! Kupujemy Netflix, miesięcznie płacimy tyle, co za mały popcorn i oglądamy, nie ruszając się z sofy.
Nie wiem, na ile wpływ miała pandemia a na ile po prostu przestało już się opłacać. Multikino sprzedało działkę z budynkiem deweloperowi. Powstanie tu pewnie piękne osiedle. A jednak kina żal. Żal też tej klasyki architektury lat dziewięćdziesiątych – elewacji z płytek, błyszczących szyb, odważnych kolorów. W końcu przyjdzie walec i wyrówna, a my wrócimy do lat osiemdziesiątych, gdy jedynym kinem na Ursynowie był Dom Sztuki.
Gdyby ktoś chciał utrwalić wspomnienia w sprawdzonej, papierowej formie, to serdecznie polecam swoją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. U osiedlowego wydawcy w komplecie z dedykacją, autografem i albumem o Ursynowie z 2012 roku.
Przejdź do sklepu
I oczywiście powstaną w tym miejscu kolejne nowe bloki, które jeszcze bardziej spaskudzą i zaburzą pierwotne założenia planistyczne Ursynowa. A w kwestii samego kina to być może jest to jakaś szansa dla Domu Sztuki. Bo jak nie, to trzeba będzie jak za komuny jeździć do kina do innych dzielnic.
Można wybrać się na film do UCK Alternatywy.
Pewnie na pawilon z Multikinem dobiegł kres, pawilon trąci myszką ( czytaj PRLem) i czas na nowà architekturę z nadzieją, że w nowym budynku też się miejsce dla kina, sali fitness i kawiarni. Oby nie zagościła w tej dobrej lokalizacji patodeveloperka.
Cały Ursynów wywodzi się z PRLu. Wyburzyć go więc w całości a działki sprzedać deweloperom by mogli uskuteczniać nową architekturę???
Pawilon trąci nie tyle PRLem, co klasyką lat ’90. Kafelki elewacyjne, ciemne szkło, odjazdowe kolory a nade wszystko – kibelki. Kibelki to coś przecudownego i powinno się je otoczyć ochroną konserwatorską.
Patodeweloperka zamiast unikalnego budynku kina w odważnej kolorystyce – klasyka obecnych fatalnych czasów 🙁
Szkoda. Gdy w Warszawie wybierałem się do kina, mój wybór padał zawsze na ursynowskie Multikino 🙁
Nieporozumieniem jest to, że licząc ponad 150 tysięcy mieszkańców, Ursynów nie będzie miał kina z prawdziwego zdarzenia. Ale to nie jedyna taka bolączka. Urząd Skarbowy Warszawa-Ursynów też się znajduje poza Ursynowem. Swojego Sądu Rejonowego na Ursynowie też nie mamy (obecnie trzeba jeździć aż na Płocką). Poza tym za dużo już tych „osiedli” w osiedlu. A przecież miejsca do budowy jest dosyć – Ursynów administracyjnie rozciąga się niemal pod Mysiadło. Tak więc deweloperzy mają wiele hektarów do potencjalnej zabudowy (Dąbrówka, Jeziorki).
Panie Macieju< czy ma Pan pewność, że budoę Multikina rozpoczęto w 1999 roku? Pytam, ponieważ właśnie w 1999 roku byłem w Multikinie na filmie "Trzynasty wojownik" z Antonio Banderasem w roli głównej. A w tym roku właśnie była premiera filmu.
Pozdrawiam!
Budowa rozpoczęła się w 1998, w 1999 kino wystartowało.
Kiedy te wynurzenie? Żebym zdążył przywiązać się do drzwi…
*wyburzenie