Kiedy powoli zapada zmrok, kiedy utrudzeni wracacie do domu, otwieracie lodówkę… O, cholera. Nic nie ma. Idziemy więc na kebab, ale nie tak po prostu, o nie. Na kebab idziemy drogą wiodącą przez otchłań historii oczywiście, jak to zwykle u nas bywa. Gotowi? I głodni?
Najsłynniejszy ostatnio Kreuzberg zostawimy sobie na koniec, bo to przybytek najnowszy. Zacznijmy od początku. Gdzie był pierwszy kebab? Z danych Muzeum Historycznego Warszawy wynika, że pierwszy w stolicy był Efes na Francuskiej otwarty w 1993 roku. Czyli rok po inwazji pierwszego McDonalda. Możliwe? Możliwe, a jakże. No ale kiedy bliskowschodnia kuchnia dotarła na Ursynów? Pewną poszlaką jest data pod drzewem cedrowym zdobiącym ogródek Fenicji na Dereniowej.
1999. Ale czy to data założenia pierwszej Fenicji na Świętokrzyskiej, czy może otwarcie budki na Dereniowej? Pawilon obrósł nieco krzakami i legendą. Niestrudzenie karmi głodomorów przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Tak przynajmniej głosi szyld, bo jakoś późną nocą nigdy tego nie weryfikowałem. A może pierwsza była budka na bazarze Na Dołku? Pawilon K-11, Kuchnia Turecka. Zdjęcie z 2008 roku.
Mocnym kandydatem byłby też Grill Bar w nieistniejących już od dawna pawilonach przy Wąwozowej na Osiedlu Kabaty. Początkowo była to kuchnia libańska, później syryjska. Gdy 14 lat temu zamykali ten kontenerowy pasaż, w menu był zestaw z frytkami i napojem Tymbark w cenie 15 złotych. Cały zestaw za połowę tego, co dziś trzeba zapłacić za samą kanapkę.
Łatwiej niż pierwszy byłoby wskazać ten przez ostatnie lata najpopularniejszy. To z pewnością byłaby Adana. Ursynowska klasyka w dwóch lokalizacjach. W typowej budce (z czasem rozbudowanej o zadaszony ogródek) przy Wąwozowej [edit: Belgradzkiej oczywiście] oraz w eleganckiej wersji „lounge” w dużym lokalu przy Multikinie.
Nie zapominajmy o cichym bohaterze osiedla Stokłosy. To Hakan, który lata temu przycupnął w budce przy Jastrzębowskiego i nadal kultywuje tę klasyczną kebabową tradycję osiedlową. W upalne dni temperatura w Hakanie konkuruje z tą w Dubaju, ale on się nie poddaje. Kroi, sieka, zawija i karmi. Chwała mu za to.
Skoro jesteśmy na Ursynowie Północnym – dość długo działał też Kebab w pawilonie przy Puszczyka vis a vis Megasamu. Wstyd, że przez te wszystkie lata nie zdążyłem zrobić mu zdjęcia. Nie uchwyciłem też działającej po nim w tym samym lokalu restauracji włoskiej Rosso. Dziś po obu tych lokalach pozostało tylko wspomnienie. Doskonale natomiast ma się Kumpir&Kebab w Alei KEN niedaleko wyjścia ze stacji metra Ursynów.
W zestawieniu nie ma – jak widzicie – sieciówek. Zabrakło Kebab Kinga z jego dwoma lokalami, kabackim i imielińskim. Nie ma też Piri Piri karmiącego studentów przy stacji Stokłosy. Jest za to wspomniany na początku Kreuzberg, który narobił mnóstwo zamieszania i osobą właściciela, Filipa Chajzera i poświęceniem przez księdza, a powinien zamieszać czymś zupełnie innym. Nową jakością, jaką wnosi swoimi odjazdowymi sosami. Tłumek wieczorową porą mówi sam za siebie: to chwilowy lider, ale czy obroni pozycję?
Adana jest na Belgradzkiej, nie Wąwozowej 🙂
Adana na Belgradzkiej i z “nowych” Baku Kebab
W budce Fenicji na Dereniowej w okolicach roku 2008 był jeszcze inny przybytek o nazwie „Pita-pita”. Więc ten rok 1999 to raczej do Świętokrzyskiej się odnosił.
W pawilonie na przeciwko Megasamu była filia Adany. Bardzo żałowałem, kiedy zniknęła z tej lokalizacji… 😉
Kumpir podaje najgorszą padline podgrzewana w mikrofali. Odradzam
Od dawna są też kebaby w Galerii Ursynów, od belgradzkiej. Czyli tuż obok hajzerowego. Wejście było od środka, teraz jest chyba od zewnątrz. Jakoś od niedawna jest albo nowy, albo szyld zmienili.
„oraz w eleganckiej wersji „lounge” w dużym lokalu przy Multikinie.”
Który się już zwinął (?) albo zaraz zwinie z okazji gruzowania multikina. Pewnie się przeniesie, ktoś coś pytał?