Wśród wielu innowacji, na które postawili projektanci Ursynowa, była jedna, która zdecydowanie wyprzedziła swoją epokę: pralnie samoobsługowe. Marek Budzyński podpatrzył je w Skandynawii. Pomysł był prosty i sprawdzony w krainie Volvo.

Po co inwestować w domową pralkę, skoro za parę groszy można uprać i wysuszyć ubrania w pralni? Czas między rozpoczęciem prania a zakończeniem suszenia można spożytkować na rozmowy sąsiedzkie, czytanie prasy, itp. Powstało kilka takich pralni, żadna nie dotrwała do nowych czasów, kiedy pralka POLAR PS663 BIO nie była już szczytem marzeń ani wyznacznikiem prestiżu i zamiast ciułać na nią, można sobie iść do pralni publicznej. No ale wróćmy do schyłku socjalizmu i naszego nieudanego eksperymentu pralniczego.
Dembowskiego 8. Pawilon handlowo – usługowy. Miejsce doskonale znane wszystkim, którzy pod koniec PRL musieli nocą kupować leki: pod tym adresem funkcjonowała jedyna ursynowska apteka dyżurna całodobowa. Pamiętacie takie podświetlane żaróweczką tabliczki w witrynie każdej apteki informujące o najbliższych dyżurach? Ja pamiętam jak dziś: Dembowskiego 8 i Puławska 39. No ale do rzeczy, miało być o pralni a nie aptece. Obok apteki mieści się Zegarmistrz (nieprzerwanie od 1979, po ojcu zakład prowadzi syn) oraz serwis mistrzowski – dorabianie kluczy. Nad serwisem do dziś mamy jednak ciekawy szyld: ALBA. Cóż za Alba? Ubranka komunijne? Nic z tych rzeczy. Za Polski Ludowej ALBA była wielkim przedsiębiorstwem pralniczym. Na Ursynowie prowadziła kilka zakładów (np. Wiolinowa 6) w tym ten na Dembowskiego. Szczególny. Samoobsługowy. Jak wspomina mistrz dorabiania kluczy (i co potwierdza zegarmistrz) ALBA mieściła się na pierwszym piętrze i składała z dwóch części: pralniczej i gastronomicznej. W pralniczej do dyspozycji były maszyny samoobsługowe a oczekiwanie na koniec prania można było miło spędzić w części drugiej – barku kawowym. Też na piętrze. Konglomerat kawowo-pralniczy działał kilka lat, wśród usług wymienia go i plan Ursynowa z 1986 i kolejne wydanie z 1990 roku. Ożywczy powiew kapitalizmu okazał się jednak dla tej działalności zabójczy.

Kiedyś ekskluzywne jak Audi Quattro serwowało jedyną pizzę na Ursynowie. Dziś pizzerii więcej, ale Quattro wciąż świetnie się trzyma. To jeden z dwóch najstarszych lokali w dzielnicy (drugi to Bar na Wyżynach). Fot. Maciej Mazur.
Quattro po Albie. 2016, fot. Maciej Mazur

Jak wspominają mistrzowie lokalnego rzemiosła, w początkach lat dziewięćdziesiątych ALBA została zamknięta. Część pralnicza przechodziła różne koleje (obecnie jest zakładem krawieckim), część spożywcza zmieniła się w słynną pizzerię Quattro. Ta funkcjonuje do dziś i jest najdłużej działającą pizzerią na Ursynowie. Los ALBY był znacznie gorszy. Długo po wycofaniu z Ursynowa, w 2010 roku firma ostatecznie padła. Co ciekawe, wtedy właśnie rozkręcały się pierwsze pralnie samoobsługowe.
Na koniec sprostowanie często błędnie podawanej informacji. W wielu miejscach można przeczytać, że Dom Sztuki pierwotnie miał być właśnie takim połączeniem pralni samoobsługowej z kawiarnią. To nieprawda. Dom Sztuki od początku projektowany był z myślą o sztuce. Pralnia miała powstać w ciągu usługowym wzdłuż Alei KEN. Ale nie powstała, bo i ciąg nie powstał. To nawet lepiej. Skoro wówczas nie powstała, to później nie musiała upadać.

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

2 KOMENTARZE

  1. W ALBA pranie A obok pierwsze automaty (Space Invaders i „fliper „) , pod schodami 2 aparaty telefoniczne..oraz jedno z miejsc spotkań ówczesnej młodzieży… Pan zegarmistrz wspaniały człowiek, potrafił naprawić wszystko od zapalniczki do skomplikowanych mechanizmów np. maszyn do szycia.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?