Dziura była wielka i ogrodzona drewnianym płotem. Całymi latami straszyła na rogu Lanciego i Belgradzkiej. Kiedy już wydawało się, że przyroda całkowicie zagospodaruje ten plac za pomocą zielska, zmieniły się czasy i pojawił się deweloper. W wielką dziurę wstawił jeszcze większy blok, ale samą dziurę wielu mieszkańców wspomina do dziś.
Inwestycję przy Lanciego przygotowano z rozmachem. Wielki plac ogrodzono klasycznym, brązowym drewnianym płotem. Przyjechały koparki, wybrały ziemię. Po czym zdarzyło się coś. Nie wiadomo do końca co, ale był to ten sam fenomen, który dotknął podobny plac budowy na Zamiany. Pewnego dnia zniknęli robotnicy. Zabrano sprzęt. Został płot oraz dziura i w takim stanie w 1986 roku sfotografował ją Maciej Belina Brzozowski.
Nie wiem, co planowano na rogu Belgradzkiej i Lanciego. Być może miał to być pawilon usługowy, część Pasażu Natolińskiego? Ta wspomniana wcześniej podobna dziura na Zamiany miała właśnie być pawilonem. W przypadku handlu kombinat budowalny łapał największe opóźnienia, więc zasadniczo wszystko do siebie pasuje. Powyżej inne ujęcie z okolicy, też autorstwa Macieja Beliny Brzozowskiego. To jest blok przy Lanciego 2, za nim puste pole z naszą (niewidoczną z tej perspektywy) dziurą. A przed blokiem – skrzynka energetyczna. Stoi do dziś.
Odwracamy się w lewo, teraz przed nami rozciąga się widok w stronę Lasku Brzozowego. Powiększcie sobie zdjęcie a zobaczycie, że wśród zaparkowanych pod blokiem aut znalazł się wielokolorowy maluch, którego właściciel załatwił zapewne skądś części zamienne w ochronnym kolorze rudo-rdzawym. O lakiernika było trudno.
A teraz fotoreporter „Stolicy” zabiera nas jeszcze na Kulczyńskiego. To powyżej to puściusieńki parking na Kulczyńskiego. Dziś jest ogrodzony i pełen aut – ciekawe, co wówczas się stało, że nikogo na nim nie ma? Może zadziałała ta sama potężna siła, która wessała robotników i maszyny z placu budowy przy Lanciego? A może to po prostu klasyczna prawidłowość PRL-u głosząca, że niczemu nie należy się dziwić.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie Wielkiej Dziury. To już zrobiono w 1997 roku. Wciąż czasi się za płotem po lewej stronie fotografii. Czasy nowe, dziura stara. Wciąż czeka na zagospodarowanie, ale już chyba niedługo.
Więcej wspomnień i wizyt w osiedlowych dziurach znajdziecie w mojej książce „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Kto kupi u osiedlowego wydawcy, dostanie w prezencie album „Witajcie na Ursynowie”, autograf a nawet dedykację i to wedle życzenia. Te wszystkie cuda tu:
Przejdź do sklepu
W tej dziurze była woda,a jak woda to żaby i pierwsze próby żeglugi śródlądowej. Pamiętam tratwy na częściach płotu podbitego styropianem, ehh co za wspomnienia…
Ile człowiek miał szczęścia, że nic się nie stało
Mam takie same wspomnienia jak Krzysiek, tyle że z dziury przy Zamiany. Wraz z innymi dzieciakami z okolicy bawiliśmy się nad nią i na niej, dryfując na czym się dało. I mnie dziś zgroza ogarnia gdy pomyślę, jak ryzykowaliśmy.
Pozdrawiam, możliwe że pływaliśmy i łapaliśmy kijanki w tych samym bajorze przy Zamiany 😉
ten akwen dla mnie był jednak złowrogi – wysokie skarpy nabrzeża, płot itd. Prawdziwa delta była nieco dalej na miejscu dzisiejszych domów na Migdałowej 10-15. Tam woda stała w wielu otwartych akwenach, a i płyt styropianowych było chyba więcej z budowy metra 😉 a rechot żab niósł się wieczorami jak na mazurach XD
Na samym początku istnienia Natolina-Wolicy były jeszcze jedne „Mazury” – na terenie nowszych budynków i kompleksu sportowego obecnej SP 340. Był to labirynt oczek wodnych, kanalików, grobli i wysepek na terenie wcześniej chyba zajmowanym przez jakąś bazę budowlaną, były zdaje się tam nawet jakieś opuszczone barakowozy. Żaby oczywiście rechotały tam przez całą porę ciepłą, a kaczki przylatywały w to miejsce jeszcze kilka lat po zasypaniu mokradeł ziemią.
zdaniem władz Ursynowa – zamknięcie w listopadzie 2020 roku ulic Lanciego i Braci Wagów w ogóle nie było konieczne, to historia nabiera jeszcze bardziej absurdalnego wymiaru.
Na pierwszym zdjęciu Lanciego 2 i 4. Blok numer 4 kończy się na drugim pionie balkonów od lewej (swoją drogą mieli ewidentnie problem z ociepleniem w tym miejscu dziury między blokami, bo zimno tam ciągnie niesamowicie).