Wsiadać proszę, a raczej wysiadać! Pociąg kończy bieg po warszawskich tunelach i wyrusza w podróż do Kijowa. Oddajemy Ukrainie 60 najstarszych rosyjskich wagonów – niektóre pamiętają chyba jeszcze Związek Radziecki. A niektórzy pamiętają może nawet, jak to się zaczęło – to, co właśnie się kończy.

Zaczęło się od deklaracji wielkiego daru zaprzyjaźnionego ZSRR. Budujcie metro – mówili. Budujcie, a my wam załatwimy wagony, towarzysze – mówili. 90 wagonów wam damy, resztę kupicie w promocji, towarzysze. No i prawie tak wyszło. W marcu 1990 roku przyjechało pierwsze dziesięć sztuk. Pierwsze i ostatnie, bo wkrótce towarzysze się skończyli a wraz z nimi odeszła w zapomnienie bratnia pomoc.

Kolejka chętnych do zwiedzania jednego z pierwszych wagonów metra. Fot. Andrzej Kubik
Zapraszamy do pociągu. 1992, fot. Andrzej Kubik

Ta pierwsza seria widoczna jest na zdjęciach Andrzeja Kubika z dnia otwartego w zajezdni metra w 1992 roku. Ale to był szał! Kolejka do zwiedzania, można wejść, chwilę usiąść i wyjść. Niemożliwe stało się faktem – oto można dotknąć pociągu warszawskiego metra. W tym samym roku można się było też nim przejechać i wtedy to już nawet największe niedowiarki musiały przyznać, że metro jest i jeździ. Testowo oczywiście, bo zasadniczo to ruszyło dopiero w 1995 roku.

Emocje sięgają zenitu, autor gubi ostrość, pociąg wjeżdża na stację. Zwiedzający ruszają w oczekiwaną od dziewięciu lat podróż. Fot. Adam Myśliński.
Wjazd pociągu na stację. 1992, fot. Adam Myśliński

Dziś te stare rosyjskie/radzieckie wagony wydają się wyjęte z muzeum, ale gdy przypomnimy sobie jak wyglądał tabor PKP w 1992 roku, to naprawdę mogły uchodzić za w miarę nowoczesne. Weźmy takie pluszowe, czerwone kanapy. Wtedy nigdzie przecież takich nie było! Standardem był lepki skaj w grzechoczących Ikarusach oraz plastikowe wypraski siedzeniopodobne w tramwajach i elektrycznych pociągach podmiejskich.

W październiku 1995 wagony metra lśnią jeszcze nowością. Fot. Werner Huber
Nowiutki pociąg. 1995, fot. Werner Huber

Z tych radzieckich darów i później kupowanych już rosyjskich wagonów udało się zestawić pierwsze pociągi. Miały tylko trzy wagony, czyli zajmowały połowę peronu stacji metra. Ale jeździły i to w zasadzie było najważniejsze. Dopiero kiedy po pięciu latach od uruchomienia metra przyjechały do Warszawy pierwsze pociągi zachodnie okazało się, że można zrobić coś nieco wygodniejszego i przede wszystkim znacznie cichszego od cudu wschodniej myśli technicznej epoki Breżniewa.

Północne wyjście ze stacji Kabaty jeszcze nieczynne. Słusznie, na razie jeszcze prawie nikt tam nie mieszka. Fot. Werner Huber.
Stacja Kabaty czynna w połowie. 1995, fot. Werner Huber

Po trzydziestu latach żegnamy pionierów warszawskiego metra. Sześćdziesiąt wagonów, czyli dziesięć pociągów pojedzie do Kijowa. W tamtejszej kolejce doskonale się odnajdą – jeździ tam ten sam typ. W Warszawie zostanie jeszcze ponad drugie tyle, więc spokojnie – jeszcze będzie czas aby się porządnie pożegnać.

Laweta za lawetą cały pociąg drogowy metra na Alei KEN. Fot. Maciej Mazur
Metro wierzchem pędzi. 2019, fot. Maciej Mazur

Na własny użytek z młodymi miłośnikami metra z rodziny ułożyliśmy taki chronologiczny ranking warszawskich pociągów. Stary Rusek to taki najstarszy pociąg, z tych właśnie oddawanych. Nowy Rusek to jego bliski kuzyn kupiony nieco później – z makabrycznie uśmiechniętą buźką, szarym wnętrzem i bardzo dziwnie wymyślonymi rurami dzielącymi kanapy. Najgorszy typek. Potem jest Hiszpan (Francuz chyba właściwie) czyli pociągi Alstomu kupione pod koniec lat ’90. Następnie mamy „nowe metro”, czyli Inspiro i „najnowsze”, czyli Skodę. Przeczytałem, że właśnie przyjechała do Warszawy dziesiąta Skoda, więc to ten unikalny moment w historii, gdy Czesi wypierają z Warszawy Rosjan.

Kto ma ochotę na więcej wspomnień do poczytania w metrze, niech koniecznie sięgnie po moją książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Nakład powoli się wyczerpuje. Do każdego egzemplarza autograf i dedykacja od autora.

Przejdź do sklepu

 

PS. A wiecie, że młodzież kompletnie nie zrozumie tytułu niniejszego tekstu?

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?