Rak i ruskie TIR-y. Kolumny rozpędzonych ciężarówek przemierzających Europę tranzytem z Lizbony do Władywostoku. Gigantyczne zatrucie środowiska. Hałas poza wszelkimi normami. Drgania, pękające budynki z płyty. Choroby. Smród nie do wytrzymania. Moto-apokalipsa. To wszystko miało spłynąć na nas po otwarciu południowej obwodnicy miasta.
Rach-ciach. Wstęga przecięta, można jechać. Z okazji otwarcia obwodnicy krótki przegląd sumy wszystkich strachów rosnących w czasach, gdy na terenach dzisiejszej ekspresówki szumiały wierzby i przemykały sarny. Zdjęcie tytułowe to rok 1995 i wąwóz prowadzący od stajni SGGW w kierunku wilanowskich pól.
Pierwsze strachy pojawiły się na początku XXI wieku, gdy okazało się, że po latach zastoju rusza budowa autostrady A2 i to w wariancie określanym w PRL jako „Trasa Niebieskich Migdałów”. Podczas projektowania Ursynowa architekci tak nazywali ulicę Płaskowickiej z nienaturalnie szeroką przestrzenią, którą kiedyś miała pomknąć autostrada. Jak migdały, to migdały.
Inżynierowie wczesnego Jaruzelskiego, którzy nie mieli pieniędzy na budowę kawałka Trasy Toruńskiej, planowali z rozmachem. – Kto wie – myśleli. – Los się musi odmienić, może kiedyś ktoś wpadnie na pomysł, aby tę autostradę przez Ursynów poprowadzić w tunelu? Jak w Ameryce? Na wszelki wypadek zaprojektujmy tunel metra tak, aby pod nim dało się przeprowadzić jeszcze jeden przejazd, podziemną autostradę. Tak zrobili.
Minęło dwadzieścia lat, przyszło nowe milenium. Generalna Dyrekcja Dróg pokazała plany autostrady przez Ursynów. Rozpętało się piekło. Aby je zobaczyć, trzeba zajrzeć do archiwów ursynowskiego forum internetowego portalu Gazeta.pl. Oto próbka dyskusji z połowy 2005 roku:
~XXX: Nie znam nikogo, kto by tak łatwo dał z siebie zrobić debila. Tak naprawdę to tylko czwórka wynajętych klakierów pod dowództwem umoczonej ex-radnej udaje tutaj od czasu do czasu „tłum zwolenników”. Żaden normalny i uczciwy człowiek nie dał się jeszcze nabrać na ten bałach autostradowy.
~lekarz: Kierunek autostrady od granicy niemieckiej do ruskiej wskazuje na duże natężenie
ruchu tranzytowego przede wszystkim TIR-ów. Taka autostrada w mieście to gigantyczne zatrucie środowiska powodujące znaczny wzrost zachorowań na raka, nie mówiąc już o alergiach, astmach, pylicach płuc, bronchitach, zapaleniach oskrzeli, itp. itd.
~uhuh: Ooo! Widzę już drgawki i przedśmiertelne podrygi! Ostatnie majaczenia… Agonia „ekologów” z Ursynowa…
~rat: Dziś na Sobieskiego dawali przepustki czy zwiałeś?
~to znowu ja: Uważam, że ludzie, którzy nie potrafią czytać, nie powinni mieć praw obywatelskich.
Głośna awantura, hasło „NIE PRZEZ URSYNÓW”, blokowanie sesji Rady Warszawy, transparenty, petycje, naciski, artykuły i demonstracje przyniosły efekt. W 2004 roku władze miasta (prezydentem był Lech Kaczyński) podpisały z inwestorem porozumienie: trasa powstanie przez Ursynów, ale pod warunkiem obniżenia parametrów z autostrady do drogi ekspresowej i schowania jej w tunel. W zasadzie te parametry akurat w przypadku obwodnicy miejskiej niewiele się różnią, więc chodziło głównie o polityczne ominięcie hasła „autostrada”.
Budowa trasy na Ursynowie rozpoczęła się w 2010 roku od odcinka do Puławskiej. Miał być „przejezdny” (było takie słowo, wymyślił je minister Cezary Grabarczyk, któremu zawsze bardzo zależało na czasie) na EURO 2012. Był przejezdny rok później, po czym nastąpiła trzyletnia przerwa na przetarg na kolejną część, z tunelem pod Ursynowem. Budowa rozpoczęła się pod koniec marca 2017 od dziury w ziemi na wysokości tunelu metra. Gdyby ktoś się pytał: tu właśnie zakwitło niebieskie drzewo migdałowe. Owoce miało wydać za trzy lata.
Trzy lata czy cztery – niewielka różnica, skoro czekaliśmy lat czterdzieści. Teraz zapewne kolejna dyskusja: jak tę trasę nazwać? Zetną się zwolennicy upamiętnienia dokonań prezydenta, który zdecydował o obecnym kształcie trasy z progresywnymi propagatorami odpowiedniego nagłośnienia zasług wielkich Polek. A może po prostu wrócimy do nazwy Trasa Niebieskich Migdałów?
Większa część niniejszego artykułu pochodzi z mojej książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Jeżeli szukacie jeszcze prezentu last minute pod choinkę, to serdecznie polecam. Pan wydawca z pewnością będzie szybszy niż Mikołaj i zdążymy z dostawą. Książki kupione w wydawnictwie wzbogacam o dedykację wedle życzenia.
Przejdź do sklepu
Zdjęcie tytułowe: Andrzej Kubik, rok 1995.
Autostrada tranzytowa przez Warszawę to jest koszmar i przez Wilanów Ursynów i przez Bemowo. Autor ma rację, syf pył i wieczny hałas… Te drogi powinny być ale tylko i wyłącznie dla ruchu lokalnego samochodów osobowych, Tiry powinny mieć inne trasy z dala od Warszawy