Potop, ratuj się kto może! Skrzyżowanie Alei Wilanowskiej i Doliny Służewieckiej zalane. Wysoki Ikarus jeszcze jakoś da radę, ale samochodem osobowym to bym raczej nie próbował, bo można wracać wpław. Dziś już Smródka w tym miejscu nie wylewa, ale kilkanaście lat temu po każdej nawałnicy zatapiała skrzyżowanie.
Zdjęcie z Ikarusem zrobił z bloku przy Łukowej Paweł Froehlich. Dokładnej daty nie pamięta, ale możemy założyć, że to było nie dawniej niż dwadzieścia lat wstecz. Dużo później też nie, bo Wilanowska jeszcze jest przed remontem. Dziesięć lat temu wracając z pracy uchwyciłem podobną falę powodziową, ale wtedy Potok Służewiecki był już chyba nieco mocniej wzięty w karby hydrotechniki, bo przez skrzyżowanie przejechałem bez większych problemów.
Widok trochę mi się skojarzył z polami ryżowymi Dalekiego Wschodu. A teraz załóżcie wodery, bo prawdziwy potop dopiero przed nami. Rok 2002, nad Natolinem oberwała się chmura i zalała Belgradzką. Honda na zdjęciu poniżej dzielnie przedziera się przez toń, może nawet kierowcy uda się wyjść z opresji suchą nogą.
Te zdjęcia zalanego Natolina znalazłem piętnaście lat temu na portalu grono.net. Pamiętacie takie cudo? Prawie polski Facebook – o takim sukcesie marzy dziś pewnie redaktor Sakiewicz promujący własny koncept mediów społecznościowych. Ostrożnie, łatwo na tym popłynąć – o czym zresztą po kilku latach przekonało się wspomniane grono.net. W moim archiwum zostały po nim te zdjęcia. Nie mam pojęcia, kto jest autorem – może ktoś się przyzna?
Swoją drogą, autor lub autorka musieli sporo ryzykować robiąc takie zdjęcia. A może mieli już kompletnie przemoknięte buty i było im wszystko jedno? Jak widać po Fordzie ze zdjęcia poniżej, na Belgradzkiej wody było całkiem sporo.
Uff, szczęśliwie dopłynęliśmy do końca. Przestało padać, a woda – jak prawie dziesięć lat później celnie stwierdzi prezydent Rzeczypospolitej – ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku.