W poszukiwaniu straconego czasu trafiamy dziś na ZWM 5 i stąd puścimy do was oczko. Oczko właściwie. Wielką literą, bo będzie to bardzo słodkie wspomnienie o jednej z pierwszych kawiarni na Ursynowie.

Pachnący Cepelią ludowy zestaw drewnianych mebli do jadalni był ozdobą kawiarnianego tarasu. Parasol rzucał sympatyczny cień a pod parasolem cudownie smakowały lody z automatu. Tudzież rurki z kremem, o ile dobrze pamiętam. Pstryk, czterdzieści lat minęło, tak to miejsce wygląda dziś. Ten sam adres, ta sama skrzynka energetyczna.

Biblioteka, d. Oczko. 2022, fot. Maciej Mazur

Dziś jest tu biblioteka. Ale wróćmy do tego, co kiedyś – tego, co na zrobionym w 1983 roku zdjęciu tytułowym autorstwa Andrzeja Kubika. Za drzwiami czekało boazeryjne wnętrze, wielka szklana kula z buzującym sokiem w kolorze pomarańczowym, no i wspomniane lody. Starając się wypełniać babcine wskazówki (wnusiu, dbaj o gardło i się nie przeziębiaj!) spożyłem tam kiedyś zestaw składający się z zamrożonych na kość lodów Bambino na patyku popijanych po każdym kęsie łykiem gorącej herbaty, co w zamyśle miało łagodzić zgubne skutki wyziębienia gardła. Ciekawe doświadczenie. Skoro pamiętam to do dziś, to nie ten kawiarniany fusion nie mógł się skończyć dobrze.

Tu było „Oczko”. 2022, fot. Maciej Mazur

Całkiem niedaleko od Oczka rezydował też Zbych i oczywiście nie może go zabraknąć w tych poświątecznych wspomnieniach. Zbych zapisał się w powszechnej pamięci bywalców lodami z automatu, automatami do gier zręcznościowych oraz osobą właściciela, który dość chłodno podchodził do młodych klientów – co nie powinno dziwić, wszak sprzedawał lody. Zbych to Lachmana nr 6.

Dziś joga i fitness, dawniej słodkiej wspomnienia Baru "Zbych". Lachmana 6. Fot. Maciej Mazur
Zbychu, gdzie jesteś? Lachmana 6. 2022, fot. Maciej Mazur

Szorstkie podejście właściciela Zbycha do klientów skończyło się wizerunkową katastrofą i czarnym piarem, do którego po latach przyznał się Paweł Perzyna, jeden z mieszkańców okolicy. Po kolejnych utarczkach z osiedlowym baristą napisał flamastrem na kilku kartkach krótki slogan:

Lody w Zbychu kupujesz – salmonellą się zatrujesz!

A następnie go rozkleił na klatkach schodowych. Mocno się zdziwił, gdy kilka dni później znalazł swoje hasło – już porządnie przepisane na maszynie – rozkolportowane po większości okolicznych bloków.

W tle dom przy ZWM 5, gdzie za dużym fiatem i kupą piachu niedługo powstanie kawiarnia "Oczko". Zdjęcie nadesłał Paweł Perzyna.
Widok na Oczko. Podwórko przy Bacewiczówny/ZWM. 1980, arch. Pawła Perzyny

Oba te słodkie wspomnienia kończą się wraz z nastaniem nowej ery. Zniknęły wraz z lodami Bambino i szklanymi kulami z napojem firmowym. W Zbychu działa dziś studio jogi i zdrowego kręgosłupa, w Oczku – biblioteka. Zapytajcie, może mają w niej książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”, w niej dużo więcej podobnych opowieści. A jeżeli nie mają, to zawsze możecie sobie kupić. W cenie zestawu dwóch kaw i dwóch deserów lodowych dostaniecie lekturę, że palce lizać. W prezencie autograf i dedykacja wedle życzenia. Te cuda tylko w sklepie wydawcy:

Przejdź do sklepu

 

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

10 KOMENTARZE

    • Jako dzieciaki ze wczesnej podstawówki, często chodziliśmy całą ekipą pod ścianami tego i okolicznych bloków wypatrując na ziemi pojedynczych kafelków tej mozaiki, które czasami z niej odpadały (zdarzało się także niestety, że w tym odpadaniu czynnie „pomagaliśmy”). Zbieraliśmy je do swoich kolekcji, a rządził ten, kto miał kafelki w najbardziej niespotykanych kolorach np. połyskujące czarne lub przeźroczyste turkusowe 🙂

  1. Był jeszcze „Kanion” pod Miklaszewskiego 4 kawiarnia z wielkim ekspresem, lodówka z przeszkleniem a w niej W-Zki, cola i ten tajemniczy półmrok. Szkoda z miłą chęcią poszedł bym do takiej spokojnej knajpki z dobra muzyką w tle.

  2. Obok było znacznie lepsze Cafe Metro, gdzie można było zjeść lody, do tego wypić herbatę Lipton serwowaną w kilku smakach, a z głośników usłyszeć zespół Alphaville. A to wszystko działo się za komuny!

  3. Na Lasku brzozowym, w pawilonie przy 13 była przez krótki czas kawiarnia. Pamiętam tamtejsze babeczki zakupione przez babcię. Dodam, że ten sam pawilon wraz z blokiem znalazł się w filmie tv/serialu, w którym temat przewodni stanowiła „Wiosna” Grechuty.

  4. Książka podlinkowana pod adresem jest niedostępna. Czy można ją zakupić z innego, autoryzowanego i autografowanego źródła?

  5. Do dzisiaj mam w pamięci jedną z moich wizyt w Zbychu: Ciepły, słoneczny poranek, sobota czy też niedziela, bo wolne od szkoły (a raczej zerówki), a w telewizorze pod sufitem leci powtórka meczu Polska-Portugalia z MŚ w Meksyku w 1986 r., który na żywo leciał poprzedniej nocy. Tego meczu z bramką Włodzimierza Smolarka. I Dariuszem Szpakowskim przy mikrofonie.
    Właściciel Zbycha był wujkiem mojego kolegi z klasy, tak przynajmniej mówił kolega. Może dlatego nie mam jakichś złych wspomnień z nim związanych. Lody włoskie i rurki z kremem były ok, a sprzedawca nie wykraczał poza PRL-owską normę. A w prowadzeniu barku wspomagała go małżonka, też ją pamiętam. Co ciekawe, pan Zbych po zwinięciu Zbychowych żagli pokazał się na chwilę jako prowadzący kwiaciarnię w budce przy przystanku na rogu Doliny Służewieckiej i al. Wilanowskiej – po tej stronie, gdzie Smródka zakręca w stronę Wilanowa. Nie pamiętam za wiele, ale wydaje mi się, ze to był materiał w Telewizyjnym Kurierze Warszawskim o problemach z wylewającym potokiem.

    A Oczko… To prawda. Baniak z cieczą w kolorze pomarańczowym, którą chyba nawet raz udało mi się wypić… I lody Bambino z przymarzniętym papierkiem, które dało się otworzyć tylko chuchając do środka ciepłym powietrzem. A jak ważne było to, by otworzyć opakowanie z właściwej strony… Tam gdzie patyczek 🙂

Leave a Reply to MBCancel reply