Ach, jakże było romantycznie! Wiosenne słońce sympatycznie przygrzewało, gdy dwójka sąsiadów z bloku przy ulicy Alternatywy 4 wybrała się na spacer do pobliskiego parku. Niestety, park był tylko dla wybrańców a tak zasadniczo, to żadnym parkiem i tak nie był. Co nam jednak szkodzi przypomnieć tę scenę akurat w Walentynki?
Alternatywy 4, ósmy odcinek pod tytułem „Wesele”. Ewa i konstruktor Manc wybierają się na spacer. Daleko nie mają. Z bloku (właściwy adres: Grzegorzewskiej 3) wystarczy przejść kawałek przez błoto (na szczęście już trochę wyschło po zimie) skręcić na wschód i już za chwilę lądujemy przy solidnym parkanie z metalowych sztachet ustawionych na betonowej podmurówce. Za płotem – raj. Śliczne amazonki anglezują na rumakach, beztrosko bawi się dziatwa. Przez dziurę w płocie do tej Arkadii wkraczają nasi nieśmiali zakochani, już za chwilę będzie bardzo romantycznie, już ich usta zbliżają się do siebie, już… Już widzi ich stróż, już ich przegania, bo to nie park tylko tajemnica państwowa. – Rozejść się, nie robić zbiegowiska – komenderuje. Romantyczny nastrój ulatuje w zderzeniu z mundurem peerelowskiej straży przemysłowej. Na władzę nie poradzę. Wracają dziurą w płocie na błotnistą drogę, która kiedyś będzie ulicą Rosoła.

Ten parkan rzeczywiście był, stał, odgradzał ogromny teren rozciągający się od pałacyku w Natolinie aż po dzisiejszą ulicę Płaskowickiej. Za płotem gęsty sad, zielona oaza na placu budowy Natolina. Widać go na zdjęciu zrobionym z bloku przy Lasku Brzozowym. To jest rok 1983, czyli tak z grubsza właśnie okres powstawania serialu „Alternatywy 4”. Ulicy Rosoła jeszcze nie ma. Kto wie, może kilka dni wcześniej lub później ekipa właśnie kręciła romantyczną scenę spaceru?

Muszę przyznać, że nie wiem do końca, czy Tajemnica Państwowa była własnością pobliskiej SGGW czy też może Urzędu Rady Ministrów zarządzającego pałacem i parkiem natolińskim. Chyba raczej to drugie. Na zdjęciu z 1984 roku możemy podziwiać południowy kraniec Tajemnicy, gdzie parkan skręca pod kątem w stronę pałacowej bramy. Tu nawet dziś wprawne oko może znaleźć relikty tego płotu. Została betonowa podmurówka i ślady po słupkach.

Można się wybrać na romantyczny spacer. A gdyby ktoś szukał czegoś nieco bardziej walentynkowego, to polecam wycieczkę na podwórko między Pięciolinii i Puszczyka. Stoi tam rzeźba o nazwie „Zakochani” autorstwa Ryszarda Stryjeckiego. Powstała w ramach pleneru na blokowisku urządzonego latem 1977 roku. Przyjrzyjcie się jej uważnie. Przekonacie się, że stara miłość nie rdzewieje. Co najwyżej trochę obchodzi mchem.
