Zapowiadał się kolejny upalny dzień. Budowniczowie sięgnęli więc po sprawdzoną metodę na przeżycie wakacyjnego skwaru. Bułka, kefir, pomyślunek. Trochę pracy i pakunek. Do domu. Ale niestety, nic z tego. Panowie, zakładać flanele – rozległo się na placu budowy. Redaktor do nas jedzie! Ze „Stolicy”. I będzie robił zdjęcia.
Siódma rano, brązowy kontener tuż za bramą budowy wychodzącą na dzikie ogródki działkowe przy Stokłosach. W kontenerze sklepik spożywczy. Pięknie pachną świeże bułki, w lodówce chłodzi się kefir. Podstawa śniadania na każdej budowie socjalizmu. Smacznie i zdrowo, a jeżeli akurat poprzedniego wieczoru odbywało się świętowanie postępów prac, to i kefir przyda się podwójnie. Zaopatrzeni w prowiant wracają na plac budowy, rozkładają się na stosie płyt stropowych. – Ale skwar – rzuca jeden z robotników. Fakt, skwar. Zdejmują koszule. Jest trochę wakacyjnie, a jednak człowiek w pracy. Nagle zjawia się brygadzista. Koniec tego dobrego. Dziś na plac budowy stacji Stokłosy przyjeżdża fotoreporter ze „Stolicy”. Zakładać drelichy i do roboty! – Panie majster, jakie drelichy – nieśmiało protestują. – Jest połowa lipca i trzydzieści stopni w cieniu! – Dobra, bez drelichów. Ale do roboty! – i tu dyskusja się kończy a jej efekty podziwiamy na zdjęciu. Szalunki w wykopie metra, na nich jeden budowniczy topless, a drugi w trykocie – bardzo zadowolony z postępów prac.
Same postępy widać z balkonu bloku przy Bacewiczówny. Dwie suwnice uwijają się, że hej. Strop stacji częściowo jest przykryty, a pod nim – niespodzianka! Kawałek peronu już wykończono. I nawet podwieszono sufit oraz granatowe elementy zdobiące. To miejsce będzie się pokazywać delegacjom odwiedzającym budowę metra i reporterom warszawskich gazet. Niech widzą i doceniają! Z tempem prac przy metrze konkurować może tylko tempo prac przy kościele. Jego plac budowy widać w prawym górnym rogu zdjęcia.
Ten wykończony fragment peronu nieco kontrastuje z resztą budowy stacji. Na czarno-białych zdjęciach widać, że to jednak dość wczesny etap budowy. No ale cóż. Świat nie jest przecież czarno-biały, prawda?

Zrobił już te zdjęcia? Zrobił. Poszedł? Poszedł. Można zdjąć flanelę i wreszcie zająć się drugim śniadaniem. Przez tę całą szopkę z prasą kefir nam się ocieplił.