Był ogromny. Czerwony na tle betonowej szarości. Falujący wśród kanciastych prostopadłościanów wielkiej płyty. Z racji wielkości często zwany Malborkiem. Wrył się w pamięć wszystkich dorastających na Ursynowie w dekadzie lat osiemdziesiątych niezależnie od tego, czy chodzili tam na religię czy nie. W tę Niedzielę Palmową minęły 44 lata od pierwszej odprawionej tu mszy.
Motyw budowanego kościoła Wniebowstąpienia co i rusz przewija się na zdjęciach robionych na Ursynowie Północnym w latach osiemdziesiątych. Chyba każdy, kto wówczas tu mieszkał, ma w szufladzie chociaż jedną fotografię z kościołem w różnym stadium budowy. Bo wszyscy tam chodzili? Nie! Bo on był widoczny zewsząd. Centralnie położony pośrodku gigantycznego pola rozciągającego się między osiedlami Jary i Stokłosy był niczym średniowieczny zamek, warownia ducha w pustkowiu materii – że tak poetycko to opiszemy. A mniej poetycko? Mniej poetycko był po prostu wielki. Ale i też nie mógł być inny.

Dlaczego? Zacznijmy od tego, że w modelowym osiedlu socjalizmu nie przewidziano miejsca na kościół. Nakreślono centra handlowe, hotele, kina, aquapark i targowisko – a kościoła nie. Zrządzeniem Opatrzności, a może po prostu wskutek kryzysu końca dekady Gierka, te hotele, kina i aquapark odłożono do szafy, ale przygotowanie dla nich pole w samym środku osiedla pozostało.

I co, nic tu się nie zbuduje? Ależ zbuduje, patrzcie! Ruszono z budową najprostszego elementu – targowiska. No ale niestety. Nic nie wyszło. Bazar rozbił się o opór społeczny. – Nie chcemy tu hałasu, bałaganu, Żuków i Syrenek Bosto dowożących towar o piątej rano – zakrzyknęli mieszkańcy. Nie? To świetnie – ucieszyły się władze. Nie będzie więc targowiska. Zaoszczędzimy siły, środki, cegły a może i dewizy. I tu wchodzi on. Cały na biało? Nie. Na czarno. Bo to ksiądz. Proboszcz ursynowskiej parafii, Tadeusz Wojdat.

Od sześciu lat wierci władzom dziurę w brzuchu: takie wielkie osiedle musi mieć odpowiednio duży kościół. W małomiasteczkowej parafii w Grabowie przy Tanecznej miejsca już nie ma. Znajdźcie działkę, panowie towarzysze! A panowie towarzysze na to: proszę bardzo. Zwolniła się taka jedna. Miało być targowisko, ale nie będzie. Bierze ksiądz? Nawet zbudowaliśmy tam takie piwniczne pawiloniki. Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Wziął. Zresztą już wcześniej ją upatrzył, więc tu chyba Opatrzność jakoś się wmieszała. W lipcu 1980 władze miasta oficjalnie wskazują teren. We wrześniu jest już pozwolenie na budowę.

Powstaje płot i tymczasowa kaplica. Szybko zostają też zaadaptowane pawilony niedoszłego targowiska. W niedzielę palmową 12 kwietnia 1981 roku na placu budowy odprawiona zostaje pierwsza msza. 44 lata temu. Zaczyna się budowa. Autorem projektu jest Marek Budzyński, główny projektant osiedla. Tak. Tego osiedla, na którym nie zaplanowano kościoła. Paradoks? Być może. A być może Opatrzność prowadzi człowieka krętymi ścieżkami. Architekt świątynię kreśli z rozmachem.

Jest wielka. Kościół dolny, kościół górny, dwa dziedzińce, zaplecze, część mieszkalna i szkolna. Skąd ta gigantomania? Po pierwsze: parafia jest ogromna. Liczy wówczas 35 tysięcy ludzi. Po drugie: a kto zapewni, że w dalszej części rozbudowywanego Ursynowa władze zgodzą się na kolejne kościoły? I co, jeżeli zostanie tylko ten? Gdzie wszyscy się zmieszczą? Przyznacie – miało to sens.

W grudniu 1982 roku Pasterka odbywa się już w pierwszej oddanej do użytku części, czyli na poziomie -1, zwanym do dziś „kościołem dolnym”. Budowa zasadniczej części świątyni będzie się ciągnęła przez całą dekadę. Dopiero w 1989 roku „kościół górny” zostaje oddany do użytku w stanie surowym.

Surowość należy rozumieć dosłownie: projekt kościoła od początku zakładał, że nie będzie tu licznych złoceń i zdobień. Beton, cegła, skromność, a jedynym monumentalnym akcentem pozostanie krzyż – wejście do kościoła. Tak to miało wyglądać według wizji sprzed 44 lat, życie nieco tę wizję zweryfikowało i upiększyło, chociaż to „upiększenie” można też brać w cudzysłów. Podobnie jak sam „Malbork” oczywiście. Fakt jednak faktem, że ikoniczną bryłę docenili filmowcy – kościół wystąpił jako mocny punkt „Dekalogu I” Krzysztofa Kieślowskiego a także… „Pitbulla” Patryka Vegi.

Tytułowe zdjęcie z 1988 roku nadesłał Robert Danieluk. Zainteresowanych długą historią budowy kościoła odsyłam do książki Magdaleny Kaczorowskiej „Pierwszy na Ursynowie” wydanej w 2015 roku.
Awesome https://is.gd/tpjNyL