Północny wiatr smagał niemiłosiernie nielicznych wędrowców przedzierających się przez śniegi między szarymi ścianami betonowych wąwozów. Brnęli niestrudzenie rozgarniając zaspy, aż w końcu doszli. Znaleźli. Tak, tego szukali. Tej białej, zamrożonej doliny z widokiem aż po majaczący w oddali las. Jesteśmy w domu!
Tak, owszem, jesteśmy w domu. Ale dość dawno temu, w czasach krainy lodu, która wita nas widokiem ulicy Wiolinowej, budowanego Domu Sztuki oraz tej poetyckiej doliny, czyli wielkiego pola między osiedlami Jary i Stokłosy. Widok rzeczywiście był imponujący. Przysypane śniegiem zimy 1977 roku pagórki ciągnęły się aż po Las Kabacki. W dole było nieco mniej poetycko.

Chociaż w sumie to przyprószone bielą schody z błota do nieba mogłyby natchnąć jakiegoś poetę. Brnąć wśród budowlanych resztek zaściełających pole rozciągające się od Wiolinowej po Wokalną i Stokłosy lepiej jednak nie patrzeć w gwiazdy, tylko pod nogi. Łatwo sobie którąś skręcić. Chodźcie, w krainie lodu jeszcze sporo ciekawostek.

Ze śniegu wyrasta nam kabel. Dość gruby, więc radzimy zachować ostrożność. I chyba płynie nim prąd. Chyba do bloku przy Koncertowej 7, tak przynajmniej mi się wydaje. W przypadku kolejnego zdjęcia nie mam wątpliwości. To jest zaplecze budowy żłobka przy Wiolinowej.

Liczne plakaty przypominają o zasadach BHP obowiązujących na placu budowy – magicy od kabla z Koncertowej też na pewno o nich pamiętali. A poniżej unikalny widok salonu bez dachu. Ktoś może rozpoznaje swój pokój? Wydaje mi się, że to jest na Zamiany.

Czy w tej lodowej pustyni przemierzanej z aparatem przez Włodzimierza Witaszewskiego (współprojektanta Ursynowa) w ogóle jest jakieś życie?! Jest. Koło bloku przy Koncertowej 9 zza zaspy wystaje czerwony duży Fiat. Czyli ludzie już tu mieszkają.

Tak swoją drogą zastanawiam się, jakiego dnia i o jakiej porze były robione te zdjęcia. Skąd taka pustka? Elza zaczarowała tę krainę i wszystkich jej mieszkańców? Nie, chwileczkę. Ktoś biegnie. Mały Ursynowianin. Za 42 lata zabierze swoje dzieciaki na Krainę Lodu, część drugą.

Stop! Jeszcze chwila. Jeżeli w tych zimowych okolicznościach przyrody myślicie o prezencie gwiazdkowym dla takich, jak ten mały 42 lata później, to służę uprzejmie i proponuję pełną podobnych zdjęć i opowieści własną książkę „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Każdy egzemplarz kupiony w oficjalnym sklepie wydawnictwa dostaje autograf i/lub dedykację autora, czyli moją. Dla wujka, cioci, sąsiada a nawet Elzy albo Anny. Magia, prawda?
Przejdź do sklepu

Panie Maćku, bardzo fajna strona. Co Pan myśli o dodawaniu mapki do każdego zdjęcia z zaznaczoną pozycją?
Dzięki! Dodawanie mapki do każdego zdjęcia byłoby strasznie czasochłonne. Mapki dodaję do artykułów publikowanych w dziale PRZEWODNIK – one się odnoszą do konkretnych miejsc.