Dyrektor kombinatu budowlanego, sekretarz PZPR, przewodniczący rady zakładowej i dla dodania powagi urzędowej także milicjant. Wszyscy wybrali się na plac budowy celem kontroli trzeźwości. Efekt? Pełna Nyska pojechała na komisariat. Więcej trzeźwości już nie kontrolowano, bo jak tak człowiek pomyśli o skutkach, to od razu musi się napić.
Kontrola trzeźwości
Życie Warszawy, 30 czerwca 1980