Żegnajcie, noce w barwie pomarańczy. Żegnajcie, sodowe latarnie! Przez ponad 30 lat dzielnie rozświetlałyście mroki nocy swoim pomarańczowym światłem. Wkracza nowoczesność w barwach neutralnej bieli oświetlenia LED-owego.
Złapałem akurat ekipę wymieniającą na skrzyżowaniu Doliny Służewieckiej i Rodowicza stare oprawy pamiętające pewnie rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego na nowe, oszczędne smart ledy typu Sava. To wybrany przez władze miasta typ pojawiający się na kolejnych warszawskich ulicach. Wraz z nimi noc wraca do przyjemnych dla oka, nieco chłodniejszych barw. Bo to pomarańczowe sodowe światło było dość trudne do zniesienia – nie mówiąc o tym, że skutecznie rujnowało nocne fotografie. Poniżej zdjęcie sprzed piętnastu lat i barwy nocy nad Aleją KEN.

Pomarańczowe światło towarzyszyło nam tak z grubsza od końcówki PRL-u, kiedy to pierwsza wielka rewolucja świetlna wymiotła z warszawskich ulic zimną biel żarówek rtęciowych. Ta rewolucja była mocno rozciągnięta w czasie, rtęciowe lampy wymieniano bardzo powoli – ja tam się nawet cieszyłem, bo jednak wolałem tę zimną noc od gorącej pomarańczy, a poza tym to blade światło kojarzyło mi się jakoś z dzieciństwem.

Gdzieniegdzie możecie jeszcze spotkać takie latarnie, ale raczej to już relikty dożywającej swoich dni. Nadchodzi ledowe oświecenie i wymiecie resztki mroków PRL-u.

A na koniec to samo miejsce, które było na początku. Skrzyżowanie Doliny Służewieckiej z Rosoła uchwycone w 1990 roku. Właśnie nadchodziła tu poprzednia zmiana światła – po lewej stronie na betonowej noce wisi już nowoczesna wówczas oprawa sodowa, na pozostałych wciąż klasyczne rtęciówki. To nad ulicą. Na ulicy – pięć dużych Fiatów, cztery małe i Polonez.

I to już koniec tej jaśnie oświeconej gawędy. Ciekawy jestem waszej opinii – który kolor jest milszy dla waszych oczu: zimna rtęciowa biel, gorący sodowy kolor pomarańczy czy może neutralna barwa nowoczesnych LED-ów?
Jeszcze będziecie tęsknić za sodowymi latarniami. Lampy LED błyskają z pewną częstotliwością, co niszczy wzrok.