Właściwie to widać je co krok. Flaga, znaczek, przypinka, graffiti. Takie niby tylko drobne gesty solidarności z Ukraińcami, ale jak podnoszą na duchu!
Niebiesko-żółte serduszko biło sobie na chodniku na Kopie Cwila. Nikt przecież nikomu nie kazał go malować. Może – jak w piosence – z młodej piersi się wyrwało, ale na pewno jest zauważalne. Nie sposób też nie zauważyć podświetlenia napisu na ratuszu.
W tym przypadku to nawet natura wieczornego nieba idealnie się zgrała z techniką oświetlenia ulicy i w takim duecie wrzuciły mi niebiesko-żółtą paletę na zdjęcie. Aleją KEN pojedziemy teraz kawałek na północ. W restauracji Mały Madryt na Stokłosach znalazłem taką akcję – kup obiad dla rodziny z Ukrainy. Wystarczy 19 złotych i posiłek dostaną uchodźcy mieszkający w fundacji Cała Polska Czyta Dzieciom.
A przed kościołem Wniebowstąpienia wiernych witają barwy narodowe polskie i ukraińskie. Informacje o mniej symbolicznej a bardziej konkretnej pomocy parafii dla uchodźców znajdziecie na jej stronie internetowej. Tam są gesty większe, tu może mniejsze – które nic nie kosztują a naprawdę wiele znaczą. Tak przynajmniej mi się wydaje.