Jak wywalić 30 tysięcy w błoto? Możecie sprawdzić sami podczas krótkiej wycieczki do czegoś, co w zeszłym roku z hukiem otwierano jako „ogród zabaw”, miejsce stworzone, aby pobudzać pomysłowość dzieci. Dzieci nawet stanęły na wysokości zadania, gorzej z dorosłymi.

Rok temu wszyscy piali nad tym miejscem koło płotu bazy metra. W chaszczach przy Wilczym Dole wyrósł naturalny plac zabaw, realizacja szczytnej idei rzuconej przez miejskich aktywistów. Wilcza Górka to jest był „ogród zabaw”, czyli miejsce, które miało być tylko propozycją, zachętą, formą przygotowaną do zabawy. Samą zabawę tworzyli dla dzieci aktywiści w godzinach aktywności, a same dzieci po godzinach. Teoretycznie tak to miało wyglądać.

Urzędnicy byli zadowoleni, pomysłodawcy szczęśliwi a media przyklaskiwały. Rok po otwarciu „Wilcza Górka” idealnie nadaje się na ilustrację do bajki o złym wilku, który podstępnie pożarł szczytną ideę.

Wilcza górka? Wyć można patrząc, jak wygląda ten "ogród do zabawy". Fot. Maciej Mazur
Ogród do zabawy rok po otwarciu. 2019, fot. Maciej Mazur

Jesienią zeszłego roku poszedłem testować to miejsce z 6-letnim dzieckiem. Było jeszcze zadbane. Wokół drzew wiły się wiklinowe gałązki, na ziemi wysypano ciekawą ścieżkę z różnych naturalnych materiałów. Odczucia syn miał podobne jak dziecko zabrane do ogrodu przez Halo Ursynów.

Nasza mała testerka, 6-latka chętnie zbadała wilcze jamy, przeszła po sensorycznej ścieżce z szyszek, kory, kamieni i patyczków. Pokonała drewniane pieńki i wciągnęła flagę na maszt. Zachwyciła się łapaczami snów, które wiszą na gałęziach, z uwagą wysłuchała opowieści o wilkach umieszczonej na drzewie i na tym skończyła się zabawa. Być może zabrakło „watahy” do zabawy – w okolicy było zdecydowanie więcej psów niż dzieci, albo wyprawa na górkę okazała się zbyt męcząca w pełnym słońcu. Ostateczny werdykt był pozytywny, ale bez przesadnej euforii.<span class="su-quote-cite">Halo Ursynów, 17 lipca 2018</span>

W dalszej części artykułu z lipca 2018 można się dowiedzieć, że „ogrody mają działać w sezonie letnio-jesiennym, planowane są tu zabawy z animatorami i spotkania edukacyjne. Fundusze na realizację całego projektu to około 150 tys. zł, więc na każde z pięciu miejsc przeznaczonych zostanie około 30 tys. zł.”

Wilcza Górka - tak nazwano "ogród zabaw" na Kabatach. Nie wilk, ale pies z kulawą nogą potem się tym nie interesował. Fot. Maciej Mazur
Wilcza Górka. 2019, fot. Maciej Mazur

W tym roku albo zabrakło pieniędzy albo chęci albo jednego i drugiego. A może cały projekt był przewidziany na rok, więc gdy sezon minął, Aktywiści zajęli się innymi aktywnościami a ogród zjadł dzieciom zły wilk. Wyrwał materiał ze ścieżki, pozrywał wiklinowe gałązki, rozebrał konstrukcje. Zostały smętne pieńki i wydeptana górka. Oraz tabliczka informująca o realizowanym w tym miejscu szczytnym projekcie. Szanowni urzędnicy albo aktywiści – zabierzcie ją, bo daje zły przykład dzieciom.

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?