– Dzień dobry Państwu. Nazywam się Jolanta Pieńkowska i witam w Studiu Ursynat – poleciało z telewizora i widzowie przetarli oczy ze zdumienia. Kalendarz na ścianie wskazywał rok 1987, w „Dzienniku Telewizyjnym” wciąż tropiono wichrzycieli i piętnowano ekstremę, ale w szklanym okienku zaczęła się już rewolucja. Do Jedynki, Dwójki i odbieranej w Polsce Telewizji Radzieckiej dołączyła lokalna telewizja kablowa. Niezależna! Jak to możliwe?

Życie Warszawy z października 1987 i lutego 1988 o początkach ursynowskiej telewizji kablowej.
Życie Warszawy z 1987 i 1988 o planach uruchomienia telewizji.

No cóż. Ursynów zawsze był pierwszy. Pierwszy miał lokalną gazetę („Pasmo”) to i pierwszy miał lokalną telewizję. Za Studiem Ursynat – bo tak się nazywała – stała zresztą ta sama ekipa dziennikarska. Studio powstało w bloku przy Marco Polo 1 i niczym patron ulicy, wypłynęło na nieznane wody. Do trzech sąsiednich bloków podciągnięto kable i poszło. – Władze partyjne zbagatelizowały pierwszą emisję – wspominał w czasopiśmie „Południe” Marek Czajkowski, twórca sieci „Porion”. – Jan Główczyk, sekretarz propagandy KC, miał powiedzieć: „a niech sobie nadają, to w końcu drobna sprawa”. Pierwsza emisja odbiła się wtedy ogromnym echem w całym świecie. Do tego stopnia, że dzwonili do nas z CNN ze Stanów i umawiali się z nami na pokaz. To była sensacja. Oto w Polsce, pod rządami komunistów, powstaje prywatna telewizja – wspomina.

Centrum satelitarne Polskiej Telewizji Kablowej obok sklepu Komfort przy Wiolinowej. Zdjęcie z książki 'Ursynów wczoraj i dziś' J. Krawczyka.
Stacja satelitarna PTK, rok 1993. Fot. „Ursynów wczoraj i dziś”

Pierwsze programy zapowiadała gwiazda wielkiej TVP, Edyta Wojtczak. No ale każda telewizja musi mieć własne gwiazdy, więc ogłoszono casting. – Niektórzy tak bardzo chcieli się zakwalifikować, że przyszli na konkurs z całą rodziną – wspominała dla „Południa” szefowa studia, Barbara Mąkosa-Stępkowska. – Późniejsza prezenterka Ursynatu i dziennikarka ogólnopolskiej telewizji, Jolanta Pieńkowska, wówczas chyba świeżo po szkole teatralnej, przyszła z dzieckiem przy piersi, a mnie towarzyszył jedynie mąż, ale i tak obie zakwalifikowałyśmy się jako prezenterki przyszłego studia Ursynat.

Telewizja kablowa wspina się po płytach bloku przy Sosnowskiego. Fot. M. Grzanek.

Początki w schyłkowym socjalizmie były trudne, ale wkrótce nastąpił przełom – wraz ze zmianą systemu zaczęły powstawać pierwsze duże sieci kablowe. Ursynów objęła zasięgiem Polska Telewizja Kablowa (dziś UPC) i Porion, który przejął studio Ursynat i zrobił z niego osiedlową stację telewizyjną pełną gębą. Był program dziecięcy, kultura, rozrywka i reportaże z życia lokalnego. Studio przeniosło się na Meander 15.

Wprowadzenie kablówki zrewolucjonizowało życie w stopniu podobnym, jak dziś internet. Poważnie. Wyobraźcie sobie, że z dnia na dzień dostajecie dostęp do wszystkich kanałów przez lata podglądanych tylko w cotygodniowym programie „Bliżej Świata” w TVP, gdzie emitowano nagrane urywki z zagranicznych stacji telewizyjnych. Tak, naprawdę to robiono. Publicystyka, obowiązkowy pokaz mody z obowiązkowym podkładem muzycznym Black „Wonderful Life” i obowiązkowa rozrywka, czyli Benny Hill. Wszystko przetłumaczone na polski, ale w małych dawkach. A tu nagle: pełna opcja. Na ścianie z wielkiej płyty położono już wiązki czarnych kabli, monter przewiercił mur i końcówka dostępu do świata właśnie trafia do dekodera. Pstryk i gotowe. Globalna wioska na wyciągnięcie ręki.

Lista kanałów dostępnych w sieci Polskiej Telewizji Kablowej. Rok zapewne 1990 lub początek 1991, skoro telewizja na kanale 49 jest jeszcze "radziecka". Nadesłał Marcin Bralewski.
Wykaz programów PTK, rok 1990 lub 1991

Polska Telewizja Kablowa oplatająca Ursynów Północny wystartowała z przytupem: na żywo tłumaczyła CNN, więc pierwszą wojnę w Zatoce można było śledzić niczym dziś w TVN24. Mało tego. Miała też swój kanał filmowy, PTK2, a w nim hity kina akcji klasy B, czyli to, co do tej pory było wyłącznie dostępne na zużytych taśmach VHS. Kolejna nowość: MTV. Wtedy jeszcze zamiast ogłupiających reality show puszczano tam głównie teledyski. Można było cały dzień siedzieć i oglądać, czego o reality show powiedzieć się już nie da. No i absolutny hit: TOP Canal.

Top Canal! To była stacja! Taki Canal+, tylko za darmo i dla wszystkich. Puszczała pirackie filmy o jakości VHS, dopóki w 1994 roku nie ścignął jej prokurator. Kadr z PKF 43/92.
Reklama TOP Canal. Kronika PKF z 1992 roku.

Ach, TOP Canal. Darmowy odpowiednik Canal+. Wszystkie najnowsze hity filmowe w jakości może przypominającej VHS (a skąd niby mieli puszczać, skoro nie było jeszcze DVD?) ale inaczej legalnych kopii nie dało się załatwić. Z tą legalnością stacja była trochę na bakier, ale ponieważ program miała świetny, to i przez jakiś czas można ją było oglądać nawet w miejskich autobusach. W przegubowych Ikarusach na linii 505 zamontowano telewizory – z przodu i z tyłu i leciał z nich właśnie TOP Canal. Pan kierowca miał magnetowid i puszczał nagrany program. Bajka, prawda? Skończyła się dosyć szybko, wraz z nalotem Państwowej Inspekcji Radiowej, która położyła kres cudownemu piractwu.

Z biegiem lat sieci kablowe zmieniały logo i właścicieli. Zniknęło Aster City, Porion, Polska Telewizja Kablowa. Pojawiło się UPC, Netia i inne Multimedia. Wszyscy jesteśmy zdecydowanie bliżej świata, choć właśnie czasem im jesteśmy bliżej, tym chcemy być dalej. Ale to już specyfika ostatnich czasów. W 1987 raczej o tym nikt nie myślał.

Powyższy tekst jest fragmentem książki „Czterdziestolatek. Historie z Ursynowa”. Jeżeli ktoś ma ochotę na więcej, serdecznie polecam swoje dzieło. Tylko w sklepiku lokalnego wydawcy kupicie je w promocyjnym pakiecie z albumem „Witajcie na Ursynowie” i autografem autora.

Przejdź do sklepu

 

Maciej Mazur
Rówieśnik Ursynowa (1977) i autor trzech książek o historii dzielnicy. Zawodowo reporter Faktów TVN i autor programu Ranking Mazura w TVN24.

2 KOMENTARZE

  1. O ile się nie mylę, to właśnie w miejscu tego studia powstał w latach 90 sklep papierniczy „Plastuś”, w którym oprócz asortymentu plastyczno-papierniczego było coś jeszcze… Była to mekka dla młodych Ursynowian grających w fabularne gry RPG. To właśnie tam zakupiłem swoje pierwsze kości do Warhammera.

Skomentujesz? Wiesz może coś więcej? A może autor się pomylił?