– Eksperyment wykonany, lecz niestety nieudany – zaśpiewa dziesięć lat później Kazik. Ale na razie mamy początek lat osiemdziesiątych i wielki kłopot z eksperymentalnym osiedlem domków jednorodzinnych z wielkiej płyty. Siedem lat budowy śledzimy wraz z „Życiem Warszawy”.
Pomysł był prosty. Skoro z wielkiej płyty buduje się wielkie bloki, to czemu nie zbudować także domów jednorodzinnych? Będzie szybko, tanio i jakaś odmiana w architekturze osiedla. Projektanci nakreślili dwa skupiska takich domków – przy Elegijnej i Okaryny oraz przy Dembowskiego, vis a vis Centrum Onkologii. Udało się wybudować tylko jedno osiedle i to z jakim trudem! Okazało się bowiem, że im mniejszy domek tym większy problem.
W styczniu 1982 „Życie” naświetla problem informując, że to nietypowe osiedle buduje się już trzeci rok i końca nie widać. A to zaleje woda, a to wiatr porwie dach, a to zabraknie gwoździ a to chęci do pracy. Wszystko oczywiście przez błędy i wypaczenia ekipy Gierka, co między wierszami zostanie zasugerowane w następnym tekście.
Rok później reporterka znów odwiedza budowę. Postęp jest niewielki. Zmontowano jeden domek, dwa wykończono. No i postawiono nowy płot, żeby się mieszkańcy nie pałętali. Swoją drogą – pamiętam spacery na ten plac budowy. Mieszkałem wówczas przy Koncertowej, osiedle widziałem z okna i czasem z tatą chadzaliśmy na tę budowę, nie mogąc się nadziwić zalanym garażom, rozbebeszonym domkom i ogólnemu – przepraszam – pierdolnikowi. Życie Warszawy też się dziwi i znów jedzie na budowę. Tym razem dowiemy się więcej o założeniach eksperymentu.
Do fabryki domów kupiono francuską (Gierek miał gest) linię do produkcji małych domów z wielkiej płyty. Odlano klocki do budowy ponad pięćdziesięciu domów, po czym linię przestawiono na produkcję elementów do klasycznych bloków. Co zrobić z klockami? Przerzucono je na Ursynów i tak zaczęła się długa droga do domu przy Elegijnej i Okaryny.
Na przedwiośniu 1984 reporterka jedzie znów na plac budowy. Znów nic, chociaż oficjalnie obiecują, że już zaraz z eksperymentem się uporają. Pojedzie jeszcze raz rok później, aby przekonać się, że siódmy rok budowy też wcale nie musi zakończyć się sukcesem. W 1986 chyba w końcu zamieszkali tam ludzie. Dziś to osiedle wygląda całkiem nieźle. Mieszkańcy przebudowali swoje wielkopłytowe wille, ogrody się zazieleniły, domki giną w drzewach. Spójrzcie na ten zakątek.
Równie dobrze mogłoby to być na jakimś działkowym osiedlu pod miastem. A tak swoją drogą: kolejne osiedla domków jednorodzinnych na Ursynowie powstawały już nieco bardziej tradycyjnymi metodami, chociaż nie bez kłopotów, czego dowodzi jeszcze jeden tekst, tym razem z Trybuny Ludu.
Osiedle planowane przy skrzyżowaniu Ciszewskiego i Findera (dziś Pileckiego) skreślono z projektu. Powstał tam tylko willowy domek Piekarni/Cukierni. Nie wiem, czy to przypadek, czy też jedyny zrealizowany fragment większej całości? A tak swoją drogą – pomysł z prefabrykowaniem domków jednorodzinnych wcale nie był taki zły. W dzisiejszych czasach są firmy oferujące takie rozwiązania. Stawiają domek w siedem dni. Socjalistyczni fachowcy stawiali w siedem lat. I to jest właśnie klasyczny przykład różnicy między socjalizmem i wolnym rynkiem.
Ciekawe, nie dość że często jeździłem 504 (a BTW pamiętam tablicę z krecikiem na Polu Mokotowskim i zamkniętą Niepodległości) a potem mieszkałem niedaleko, to zawsze mnie zastanawiało, kiedy wybudowano te szeregowce z półowalną absydo-klatką przy Dunikowskiego? Może Autor wie? Pozdrawiam, rocznik 1985.
Druga połowa lat osiemdziesiątych, o ile mnie pamięć nie myli. Z ciekawostek: jednym z mieszkańców był król ówczesnych boisk, Dariusz Dziekanowski. Może nadal zresztą jest?
Na zdjeciu nr 1 legi Gin!…ten z butelki.Pozdrawiam!
poprawka:leci Gin
[…] Z Żuka wysiądzie pan dostawca (kluczowa postać w filmie) i pogoni tych dwóch podchmielonych obywateli zadekowanych z tyłu sklepu. Jak widzimy, jeszcze nie widzimy bloków przy Okaryny, bo jeszcze ich nie zbudowano. Na razie udaje się z wieloletnim poślizgiem ukończyć osiedle domków jednorodzinnych w tle. Domków jednorodzinnych z wielkiej płyty – dodajmy. Taki ciekawy eksperyment architektoniczny, któremu też już poświęciłem odrębny artykuł. […]